To
wszystko jednak jest nic.
54%
Islandczyków wierzy w elfy. W trzynaście różnych rodzajów elfów. Są jeszcze
gnomy, nimfy, wróżki, trolle oraz Huldufólk (tzw. hidden people). Złożone
towarzystwo. Tajniki kto jest kim w tym niewidzialnym świecie można zgłębić w
Islandzkiej Szkole Elfów Alfaskólinn, którą prowadzi w Reykjaviku brat ministra spraw zagranicznych, Magnús Skarphéðinsson.
“Huldulfók are just the same size and look exactly like human beings, the only difference is that they are invisible to most of us. Elves, on the other hand, aren’t entirely human, they’re humanoid, starting at around eight centimetres.”
Czytam, że jeżdżąc po Islandii, co chwila widać, że
droga omija jakiś kamień, w którym podobno żyją elfy. Jak żyć z elfami? Nie
trzeba im przeszkadzać. Traktować z szacunkiem i nie denerwować. Trzeba się
umieć zachować. Jak np. ci, którzy budowali drogę koło miasta Kópavogur. Na trasie
budowy stał wielki kamień, który trzeba było usunąć, by móc kontynuować budowę.
W trakcie prac spotykały budowlańców różne dziwne przygody – koparki się psuły,
robotnicy przewracali się na prostej drodze i łamali nogi. Kiedy zorientowali
się, że w kamieniu, który chcą zniszczyć, mieszkają elfy - zmienili bieg drogi.
Od tej pory drogę tą nazywają Álfhólsvegur – elfia autostrada. Czasem biegu
drogi nie da się zmienić, trzeba budować tam, gdzie akurat stoi kamień. Wtedy
wzywa się medium, np. panią Erlę Stefánsdóttir, która słynie z pośrednictwa
w kontaktach z elfami i uzgadnia ile czasu potrzebują na przeprowadzkę.
Budowanie dróg na Islandii na tyle często dotyka elfich tematów, że
„The Icelandic Road and Coastal Administration has created a five-page “standard reply” for press inquiries about elves”.
To wszystko to nadal jest
nic. Obejrzałam
właśnie film Huldufólk 102. Things start getting serious.
Spodziewam się Huldufólk i
elfów w tym ponad stuletnim domu, w którym będziemy mieszkać w Reykjaviku.
Wiadomo? Prądu też nie
widać. A jest.
*
zdjęcie - a painted "elf door" leans against rocks near the Icelandic town
of Selfos. (Bob Strong/Reuters)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz