Książki
o Islandii. Żadnych klasycznych przewodników. W ubiegłym tygodniu kupiłam trzy.
Na początku tego tygodnia dokupiłam jeszcze jedną. Dzisiaj kupiłam trzy
kolejne. Bo ja nie umiem oprzeć się słowu. Słowo. Nie umiem.
Kupiłam „When You Travel in Iceland You See a Lot of
Water” bo pomyślałam, że rozmowa dwóch artystów - Szwajcara i Islandczyka - snujących
się po Islandii może być ciekawa. „Tales of Iceland: Running with the
Huldufólk in the Permanent Daylight” kupiłam dla równowagi - opowieść
wymienionych wyżej starszych panów chcę zderzyć z perspektywą
dwudziestoparoletnich Amerykanów rzucających się w islandzki lód i ogień. Oraz
ze względu na gołe męskie pośladki na okładce też. „The Xenophobe's Guide to
the Icelanders” kupiłam bo chce mi się paru zabawnych uogólnień na temat
psychicznej urody narodu. Żeby zaczerpnąć wiedzy nieco bardziej serio, kupiłam
antologię „Islandia. Wprowadzenie do wiedzy o społeczeństwie i kulturze”. „Moją
Islandię” kupiłam dlatego, że to osobiste spojrzenie Polki, krótki zapis
przeżyć i doświadczeń z Islandii. „Kopciuszka, który zjadł wilka” kupiłam,
ponieważ akcja tego krótkiego kryminału dzieje się w Reykjaviku a wiadomo, że z
każdej książki, której akcja dzieje się w Reykjaviku można dowiedzieć się
czegoś o Reykjaviku. Nowele – „Dom Róży. Krýsuvik” i „Kołysanka dla wisielca”
- kupiłam bo z przeczytanych recenzji wyglądają mi na dobre opowieści. A ja
lubię dobre opowieści. Dobre opowieści, które toczą się na Islandii tym
bardziej.
"Iceland,
the land of fire and ice in the North Atlantic, is a place you either
absolutely fall for or one you detest and ignore. Roman Signer has definitely
fallen for its wilderness, myths and atmosphere. Signer, one of Switzerland's
internationally most recognised contemporary artists, has been travelling to
Iceland for many years and has realised a large number of his pyrotechnical
actions, photographic and video works there. Signer and his friend, the
Icelandic artist Tumi Magnusson, discuss a vast range of topics whilst hiking
in the rough landscape: Whiskey and water, wilderness and creativity, being
under way and stuck in open nature, explosion craters and geysers. Anecdotes
are followed by reminiscences, Magnusson's native Iceland is compared to
Signer's Switzerland. Their narrative about travels, nature and living in
Iceland are also metaphors for creativity and dealing with obstacles and
difficulties in producing art. "When You Travel in Iceland You See a Lot
of Water" is full of wisdom, subtle wit and humour, illustrated with
photographs of the landscape, many of them with the two wandering artists in
the picture".
"Travel guides are becoming static and stale.
Savvy travelers in today’s connected world are better served using free,
curated websites like TripAdvisor and Lonely Planet, and personalized travel
tips are better garnered by polling friends, meeting fellow travelers abroad,
or talking to locals on the street. While travel information has become a
commodity, we believe good, honest tales are in short supply. Tales of Iceland
is our answer. It’s the anti-guidebook -- a fun, engaging story with useful
cultural context to compliment your own travel experiences. Our hope is not
only that this travelogue becomes the book travelers read before or during a
trip to Iceland, but also that it inspires more to explore and live out his or
her own tales of Iceland".
"Here’s a book about the Icelander and his or her
true self – told from the foreigner’s point of view. The author, Richard Sale
from the UK, mocks Icelanders in every respect. Nothing that foreigners
consider odd, special or different about Icelanders remains untouched. Sale
makes fun of their belief in hidden people, trolls and elves, their infatuation
with money and hi-tech, their obsession with family trees, their nutty interest
in weather. Their pride of old literature and the Sagas, which even teenagers
can quote, and their craziness about cars – big cars, the bigger, the better.
There is of course a small chapter on Þorrablót, that time of the year when
Icelanders eat traditional and literally old food like sheep heads and rotten
shark, and also one about Bun Day, on which kids spank their parents".
Read full Reykjavik Grapevine's review here.
"Popularnonaukowa
antologia dotycząca problematyki islandzkiej. Na książkę składają się eseje przedstawicieli
różnych dyscyplin (historyka, geografa, socjologa, filologa, językoznawcy,
muzykologa, folklorysty, literaturoznawcy). Powstaje dzięki nim krytyczny i
względnie wyczerpujący obraz Islandii, podstaw jej kultury i warunków życia
społecznego, wykraczający poza wiedzę potoczną, czy informacje zawarte w przewodnikach
turystycznych”.
"Islandia – mała wyspa z wielką osobowością,
garstka ludzi z ogromnym potencjałem i niegasnącą energią. Znaleźć tu można
wszystko, o czym turysta sobie tylko zamarzy. Powiedzenie „dla każdego coś
miłego” sprawdza się tutaj w stu procentach. Islandia – koniec świata na
wyciągnięcie ręki. Niewiele ponad trzy godziny lotu wystarczy, aby zobaczyć na
własne oczy rzeczy niewyobrażalne i przeżyć to, co wydaje się
niemożliwe".
"Przewrotna
powieść kryminalna o misternej intrydze i absolutnie zaskakującym finale.
Świetnie skonstruowana, napisana znakomitym językiem, oprócz wysokiej próby
rozrywki dostarcza wiele interesujących wiadomości o Islandii i jej
mieszkańcach, widzianych oczami emigrantki z Polski. Katarzyna
Bzowska-Gudmundsson urodziła się w 1958 roku w Poznaniu. Od 1991 mieszka w
Reykjaviku".
Dom Róży. Krýsuvik. „Witamy w
nowoczesnym domu starców. Hubert, trochę Polak, trochę obieżyświat, próbuje
ułożyć sobie życie w Islandii. Jest młody, niepokorny, ima się wielu różnych
zajęć, aż wreszcie trafia do domu starców. Z salowego i pielęgniarza zostaje
ostatnim odprowadzającym, świadkiem umierania i przewodnikiem po innym,
przerażającym świecie. Opowieść o zniedołężniałej i smutnej starości, ludziach,
o których nikt nie chce pamiętać, nawet ich własne dzieci, zamienia się
stopniowo w historię niezwykłej przyjaźni między młodym Polakiem a
pensjonariuszką Różą. Piękna i wstrząsająca opowieść o życiu i śmierci w
mrocznej Islandii. Kołysanka dla wisielca. Gdzie przebiega granica
między normalnością a szaleństwem? A może nigdy jej nie było? Szymon jest
jednym z pensjonariuszy islandzkiego zakładu dla psychicznie chorych. Krąży
między domem a oddziałem. Podleczony, z optymistycznym nastawieniem do życia
wraca do siebie, kiedy ma gorsze chwile, trafia z powrotem do szpitala. Gdzieś
pomiędzy tymi dwoma światami Szymon z Hubertem tworzą własny, oparty na
przyjaźni i sztuce, w którym „zwyczajny” i „wyjątkowy” znaczą mniej więcej to
samo co „normalny” i „szalony”. A może właśnie na odwrót? Kołysanka dla
wisielca to historia dwóch przyjaciół, z których jeden postanawia pożegnać się z
życiem, a drugi pozwala mu odejść".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz